piątek, 4 października 2013

Powidła śliwkowe

Dostaliśmy w tym roku od naszego sąsiada wielką skrzynię węgierek. A ponieważ było ich na prawdę dużo i mama nie dałaby sobie z nimi wszystkimi rady, po raz pierwszy smażyłam powidła. Te kilka dni z tym obłędnym, dymnym zapachem przypomniało mi jesienne wieczory w domu rodziców...I wyjadanie gorących powideł prosto z garnka...
Śliwki wypestkowałam, ułożyłam w wielkim żeliwnym garnku i smażyłam po dwie godziny przez kolejne cztery dni...Wyszły boskie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz