Dziś zebrałam ostatnie pomidorki i papryczki chili. Odwlekałam ten moment, ale nocne przymrozki przypieczętowały koniec mojego mini ogródka. Trochę mi smutno...
Pomidorki nie zachwycały w tym roku ani smakiem, ani obfitością. Papryczki zaś nadrabiały po stokroć. Były ostre jak diabeł a z zaledwie dwóch krzaczków zebrałam ich niemal 40! Dziś zrobiłam im kilka pożegnalnych zdjęć (nie ma jak papryka i pomidor w czułych objęciach!) a na pocieszenie przypomniałam sobie jak prażyły się w lipcowym słońcu. Gwiazdy sezonu!
A tu lipiec...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz